ANEGDOTY O UCZONYCH
Spytano kiedyś Kartezjusza o to co jest więcej warte wielka wiedza czy wielki majątek? – Wiedza – odpowiedział Kartezjusz. – Jeśli tak, to dlaczego tak często widzi się uczonych pukających do drzwi bogaczy, a nigdy odwrotnie? – Ponieważ uczeni znają dobrze wartość pieniędzy, a bogacze nie znają wartości wiedzy.
***
Izaak Newton napisał do zaprzyjaźnionego z nim generała: „Opowiadają tu, że wygrałeś dwukrotnie bitwy i podobno zostałeś zabity. Napisz mi, proszę cię usilnie, ile w tym prawdy! Chyba wiesz dobrze, jak zmartwiłaby mnie Twoja śmierć”.
***
Gdy Ampére był na przyjęciu u znajomych rozpętała się paskudna ulewa. Gospodarze, wiedząc, że gość ma dość daleko do domu, zaproponowali mu nocleg. Ampére chętnie przystał na propozycję po czym, gdy gospodarze zajęli się ścieleniem łóżek, gdzieś zniknął. Po dłuższym czasie usłyszeli dzwonek. W drzwiach zobaczyli przemoczonego do suchej nitki Ampére’a. – Gdzie Pan był? – zapytali z nieskrywanym zdziwieniem. – W domu, po piżamę – odparł spokojnie Ampére.
***
Gauss spierał się z Avogadrą o istotę praw naukowych. Słynny matematyk twierdził, że prawa istnieją tylko w matematyce, chemia natomiast nie może zwać się nauką ścisłą. Avogadro był innego zdania – przyznawał wprawdzie, że matematyka jest koroną nauk przyrodniczych, bez nich jednak straciłaby swoje realne znaczenie. Gauss uniósł się wówczas i powiedział, że chemia może spełniać dla matematyki jedynie rolę służki. W odpowiedzi na tę obrazę Avogadro w obecności matematyka spalił dwa litry wodoru w jednym litrze tlenu i otrzymawszy z tego dwa litry pary wodnej zawołał z triumfem: – Widzi pan! Gdy chemia zechce, potrafi uczynić, że 2+1= 2. Co na to pańska matematyka?
***
Feliks Klein twierdził, że najlepsze lata twórcze przypadają na trzydziestkę, później się tylko głupieje. Obecny przy tym Walter Nernst odrzekł, że jest przeciwnego zdania, uważa bowiem, że z każdym dniem staje się mądrzejszy. – Tak pan sądzi? – chłodno spojrzał na niego Klein – No to w takim razie wkrótce się wyrównamy.
***
Amerykański fizyk i matematyk Robert Millikan był niezwykle rozmowny. Koledzy pokpiwali z niego proponując ustalenie nowej jednostki – Kan – która byłaby jednostką rozmowności, jej zaś tysięczna część – milikan – oznaczałaby rozmowność więcej niż przeciętną.
***
Woźnym na Wydziale Matematycznym Uniwersytetu Lwowskiego był niejaki Góral, którego przywoływano za pomocą sygnału świetlnego – ilekroć był potrzebny, zapalała się czerwona lampka. Jednakże Góral nie bardzo przejmował się swoimi obowiązkami i lampka świeciła się nieraz całymi godzinami. Docent matematyki Uniwersytetu Lwowskiego – Herman Auerbach, ponoć najdowcipniejszy z lwowskich matematyków, mawiał, że Góral ma atrybuty boskie – wszyscy go wzywają, na jego cześć wiecznie pali się lampka, ale nikt go nigdy nie widział.
***
Auerbach kupił sobie nowy kapelusz, ale wkrótce ktoś mu go zabrał w kawiarni, zostawiając na wieszaku znacznie lichszy. Auerbach nosił ten podrzucony kapelusz nigdy go nie czyszcząc. Gdy go zapytano o powód takiego postępowania, mówił: – A co, złodziejowi będę czyścił?
***
„Teorię ciał” Browkina w księgarniach często można znaleźć na półce "Anatomia", Zbiory Lelka – wśród poradników kolekcjonera, a „Kombinatoryka” Wilenkina polecana jest bywalcom kasyn. Inne pozycje literatury matematycznej można znaleźć w następujących działach księgarni: muzykologia (oktawy Cayleya), przewodniki turystyczne (przejścia graniczne, paradoksy hotelu Hilberta), poradniki jubilera (Teoria pierścieni), zoologia bezkręgowców (ślimaki Pascala), socjologia (teoria grup, teoria kolejek), fizjologia (o jądrach homomorfizmów).
***
Wielki uczony francuski, chemik i bakteriolog Ludwig Pasteur, pracował akurat w swoim laboratorium nad szczepami ospy, kiedy pojawił się pewien mężczyzna i jako sekundant przekazał mu wyzwanie na pojedynek, którego zażyczył sobie jakiś arystokrata, nie wiadomo czym obrażony. – Trudno. – powiedział Pasteur – Zgadzam się, ale jako wyzwany mam prawo wyboru broni. Proszę przekazać memu przeciwnikowi taką propozycję: mam tu dwie probówki. W jednej są bakterie ospy, w drugiej jest czysta woda. Jeśli człowiek, który pana tu przysłał zgodzi się wypić zawartość jednej z nich według swego wyboru, ja wypiję to, co jest w drugiej... Arystokrata nie zaakceptował propozycji Pasteura. Pojedynek nie odbył się.
***
Mikołaj Kopernik tłumaczył kiedyś w towarzystwie, że Ziemia obraca się wokół Słońca, a nie na odwrót, jak dotąd sądzono. Ktoś z obecnych na biesiadzie nie zgodził się z tym. Dyskusja trwała dość długo, ale Kopernik nie potrafił przekonać niedowiarka. Wreszcie zniecierpliwiony astronom rzucił na salę ostatni argument: – Przecież nie ogień kręci się wokół pieczeni, lecz pieczeń przy ogniu obracać się musi...
***
Mam pomysł na uniwersalny rozpuszczalnik: ciecz, która będzie rozpuszczać każdy materiał, ale nie mam środków na realizację tej idei – powiedział Edisonowi pewien młody człowiek. – Uniwersalny rozpuszczalnik? – zdziwił się Edison. – A w jakim naczyniu będzie go pan trzymał?
***
Rutherford demonstrował kiedyś słuchaczom rozpad radu. Ekran raz świecił, raz ciemniał. Rutherford objaśniał: – Teraz panowie widzą, że nic nie widać. A dlaczego nic nie widać, to zaraz panowie zobaczą.
***
Alessandro Volta był wielkim miłośnikiem kawy, którą pił zawsze bez cukru i śmietanki. Kiedy go zapytano, dlaczego pije kawę w ten sposób, odpowiedział: – Jeżeli w filiżance nie ma mleka ani cukru, to znaczy, że jest w niej więcej kawy...
***
Po jednym z odczytów Faradaya o indukcji elektromagnetycznej ówczesny minister zapytał go: – Cóż za praktyczne korzyści przyniesie to pańskie odkrycie? – Tego jeszcze nie wiem – odparł Faraday. – Ale mogę pana zapewnić, że wkrótce będzie pan z tego ściągał podatki.
***
Zapytano raz Newtona, czy dużo czasu zajęło mu sformułowanie odkrytych przez niego praw. Uczony odpowiedział: – Odkryte przeze mnie prawa są bardzo proste. Formułowałem je szybko, ale przedtem bardzo długo myślałem.
***
Conrad Roentgen otrzymał kiedyś list, w którym pewien pan prosił go o przysłanie kilku promieni wraz z instrukcją ich użycia, ponieważ nie ma czasu, by przyjechać do uczonego osobiście. Roentgen odpowiedział: "W tej chwili nie mam, niestety, promieni. Pragnę przy tym zauważyć, że ich wysyłka to nadzwyczaj skomplikowana sprawa. Już łatwiej będzie panu przysłać mi swoją klatkę piersiową".
***
Nad drzwiami swojego wiejskiego domu Niels Bohr powiesił podkowę, która jakoby przynosi szczęście. Jeden z gości zapytał zdziwiony: – Czyżby pan, taki wielki uczony, wierzył, że podkowa przynosi szczęście? – Nie – odpowiedział Bohr – ale powiedziano mi, że podkowa przynosi szczęście także tym, którzy w to nie wierzą.
***
Pewnego razu jeden ze studentów zaczepił w korytarzu idącego szybkim krokiem von Neumanna. Student: "Przepraszam, profesorze von Neumann. Czy mógłby mi pan pomóc w pewnym problemie rachunkowym?" Von Neumann: "Dobrze kolego, byle szybko. Jestem bardzo zajęty". Student: "Mam kłopot z tym zadaniem". Von Neumann: "Spójrzmy...". Po krótkiej chwili słynny matematyk stwierdza – "Odpowiedź brzmi dwa pi do potęgi piątej". Student: "Wiem panie profesorze, bo rozwiązanie jest na odwrocie. Mam problem jedynie z dojściem do takiego wyniku". Von Neumann: "Dobra, pokaż mi to jeszcze raz". Po krótkiej pauzie stwierdza – "Prawidłowa odpowiedź to dwa pi do potęgi piątej". Sfrustrowany już nieco student: "Ale ja znam odpowiedź. Chciałbym po prostu wiedzieć, w jaki sposób rozwiązać to zadanie...". Zniecierpliwiony von Neumann: "Nie rozumiem o co ci już chodzi kolego, przecież przy tobie rozwiązałem to zadanie na dwa różne sposoby!".
***
Jeden ze studentów często aż do wieczora pracował w uczelnianym laboratorium fizycznym. Rutherford zauważył wysiłki swojego podopiecznego i pewnego wieczora zapytał – "Co pan robi w ciągu dnia?" "Także pracuję" – dumnie odpowiedział student, pewny, że za chwilę zostanie pochwalony. "A kiedy, do diabła, pan myśli?!" – wykrzyknął zdenerwowany Rutherford.
***
Rutherford uważał, że dobry badacz musi umieć szybko oceniać rzędy różnych wielkości fizycznych. Jednym z jego ulubionych pytań na ustnych egzaminach było pytanie, ile wynosi indukcyjność obrączki ślubnej. Rozpowszechniony był wówczas układ Gaussa, dlatego egzamin zdawał każdy student, który odpowiadał, że rzędu średnicy obrączki, czyli około 1 cm. Pewnego razu, gdy Rutherford zadał swoje ulubione pytanie, przepytywany student z pewnością w głosie odpowiedział – "654,3". Zupełnie zaskoczony naukowiec zapytał – "A jakich jednostek pan używa?". "Jednostek umownych, panie profesorze" – odpowiedział student.
***
Arthur Eddington, mimo czasochłonnej pracy naukowej, często wykładał. W trakcie jednego z wykładów przedstawiał wczesne koncepcje, dążące do wyjaśnienia struktury Wszechświata. Dużo uwagi poświęcił hinduskiej idei, że Ziemia opiera się na skorupie żółwia-giganta. Słynny fizyk stwierdził, że nie jest to najlepszy model, ponieważ nie tłumaczy, na czym opiera się żółw. Po wykładzie do Eddingtona podeszła sędziwa dama. – Jesteś zdolny młody człowieku, bardzo zdolny – stwierdziła – ale niewiele wiesz o hinduskiej kosmologii. Pod tym żółwiem, o którym mówiłeś, aż do samego dołu są inne żółwie!
***
John William Strutt, lepiej znany jako lord Rayleigh, był chyba ostatnim z wielkich fizyków, którzy prowadzili badania głównie we własnym domu. Urodził się w 1842 roku jako najstarszy syn Johna Jamesa Strutta, drugiego barona Rayleigh. W 1861 roku wstąpił na uniwersytet w Cambridge i skończył z wyróżnieniem studia matematyczne. Potem odbył długą podróż po Stanach Zjednoczonych, a po powrocie znacznym kosztem urządził sobie laboratorium fizyczne w rodzinnej posiadłości Terling Place. Królowa Wiktoria darzyła Rayleigha szczególną sympatią. Podobno pewnego razu, obserwując, jak pali on fajkę, zażartowała, że nawet tak wybitny eksperymentator nie potrafi zważyć aromatycznego dymu. Rayleigh się z tym nie zgodził. Dla zabawy zrobiono zakład. Rayleigh zważył dokładnie porcję tytoniu, nabił nią fajkę, a po skończeniu palenia dokładnie zważył popiół. – Różnica to właśnie ciężar dymu – rzekł triumfalnie do królowej. Ta ze śmiechem wręczyła uczonemu jego wygraną i dodała: Dotychczas widziałam tylko, jak ludzie puszczają z dymem pieniądze, a teraz zobaczyłam, że można je na dymie zarobić.
Literatura źródłowa A. K. Wróblewski, Uczeni w anegdocie, Prószyński & S-ka 1999. R. P. Brennan, Na ramionach olbrzymów, WNT 1999. Praca zbiorowa, Wielka księga gier, łamigłówek i humoru, Przegląd Reader's Digest, 2002. Małgorzata Wróblewska red., Wielka księga anegdot, Europa 2004. |